www.nml.fora.pl

smiroman

Prosiłbym Was o opinię, ponieważ wspólnie z paroma znajomymi pracujemy nad zbiórką materiałów pod projekt ustawy w tej sprawie.

Chcialibyśmy, aby wprowadzono w Polsce system podobny do takiego jaki jest w USA, czyli, że naukę jazdy odbywałoby się pod okiem kogoś, kto już taki dokument posiada, a płaciłoby się tylko za egzamin państwowy, czyli zostałby zniesiony system, gdzie niepotrzebnie płacimy szkołom nauki jazdy, gdy taniej może nauczyć nas jeździć, np. nasz tata...

Pan Samochodzik · Wysłany: Pon 11:08, 27 Mar 2006 Temat postu:

racja tak.

smiroman · Wysłany: Pon 11:15, 27 Mar 2006 Temat postu:

dodam tylko, że podobny system funkcjonuje w Nowej Zelandii, w internecie wyszukałem taki oto opis:

System uzyskiwania prawa jazdy w Nowej Zelandii jest zaprojektowany tak, aby ułatwić życie zdającemu, sprawdzić jego rzeczywiste umiejętności jednocześnie realizując cel nadrzędny - nauczyć kandydatów jazdy z wyobraźnią, umiejętności bezpiecznego dla siebie i innych korzystania z dróg.

Aby wyruszyć w długą, bo trójetapową drogę prowadzącą do uzyskania pełnego prawa jazdy, należy mieć ukończone 15 lat. Po uiszczeniu opłaty w wysokości 80 NZ$ i przejściu pomyślnie badania wzroku, kandydat może przystąpić do pierwszego etapu egzaminu prawa jazdy - testu sprawdzającego znajomość przepisów drogowych w teorii. Na 35 pytań dozwolone są najwyżej 2 pomyłki.

Ja zdawałam egzamin na posterunku policji. Po części pisemnej, po kolei ja i inni zdający ze mną zapraszani byli do biura na indywidualny egzamin ustny, podczas którego losowaliśmy swoje pytania. Tak jak większość podchodzących do testu, zdałam za pierwszym razem, bo pytania nie były trudne ani podchwytliwe. Egzaminatorzy, zdając sobie sprawę, że jest to sytuacja bardzo stresująca dla większości zdających (duża część z nich to emigranci ze słabą znajomością angielskiego), byli przyjaźni i starali się, aby nasza prawdziwa wiedza, a nie napięcie i zdenerwowanie, rozstrzygnęła o rezultacie egzaminu. W przypadku zaliczenia testu kandydat otrzymuje "learner licence" (prawo jazdy dla uczącego się) i ma kolejne 6 miesięcy, by nauczyć się jeździć samochodem.

Jest jednak kilka warunków, które "learner driver" musi spełnić, by móc ćwiczyć jazdę:
Z "learner licence" nigdy nie można prowadzić samochodu bez nadzoru. Za każdym razem uczącemu się musi towarzyszyć osoba posiadająca "pełne" prawo jazdy co najmniej od 2 lat.
Posiadacz "learner licence", gdy siada za kierownicą, musi przykleić do przedniej i tylnej szyby samochodu duży, żółty kwadrat z czarną literą L w środku.
Nowozelandzcy kierowcy, którzy zazwyczaj wykazują w stosunku do siebie wiele kurtuazji, widząc samochód oznaczony w ten sposób stają się jeszcze bardziej wyrozumiali. Zamiast trąbić, wściekać się, czy pokazywać środkowy palec po prostu omijają początkujących kierowców szerokim łukiem.

Kandydaci na kierowców nie muszą odbywać żadnych odpłatnych jazd z instruktorem. Ćwiczyć można gdzie i kiedy tylko się zapragnie, w tempie dostosowanym do indywidualnych potrzeb i możliwości. Ja sama zaczęłam od prób na parkingu, gdzie wytrwale trenowałam uruchamianie silnika, płynne ruszanie z miejsca oraz hamowanie. Potem przyszła kolej na drogi osiedlowe z dozwoloną prędkością 30km/h. Pamiętam moje pierwsze "wypuszczenie się" na autostradę - czteropasmówkę, na której prędkość nie schodzi poniżej 80 km/h. Ta pierwsza szybsza jazda w moim wykonaniu wywołała we mnie znaczny wzrost poziomu adrenaliny. Spory stres towarzyszył mi podczas przejeżdżania przez zdecydowanie klaustrofobiczny, z punktu widzenia początkującego kierowcy, Harbour Bridge. Bardzo pomogła mi wtedy obecność kogoś doświadczonego na siedzeniu pasażera, kto był ze mną, żeby pomóc, wytłumaczyć, a co najważniejsze, swoją obecnością dawać mi poczucie bezpieczeństwa

Po pół roku jazdy z "learner licence" adept na kierowcę ma prawo ubiegać się o "restricted licence" (ograniczone prawo jazdy), drugi z trzech stopni wtajemniczenia kierowcy w Nowej Zelandii. Okres obowiązkowych 6 miesięcy jazdy z L-ką całkowicie wystarcza, aby porządnie, bez presji finansowej i czasowej, opanować jazdę samochodem.

lycon5 · Wysłany: Pon 15:49, 27 Mar 2006 Temat postu:

Raczej obecny system jest lepszy, choć znamy oczywiście takie sytuacje jak łapówki Mad

Ale wtedy czułbym się bardziej bezpiezny na drogach

Medzik · Wysłany: Pon 16:06, 27 Mar 2006 Temat postu:

szczerze mówiąc też bym się nie czuł za pewnie......... ale z drugiej strony przecież egzamin i tak wszystko zweryfikuje

AreBie · Wysłany: Pon 16:58, 27 Mar 2006 Temat postu:

Nie nie nie i jeszcze raz nie, znając naszą polską mentalnoś aż strach pomysleć co by sie wyrabiało na drogach

Kajoo · Wysłany: Pon 17:36, 27 Mar 2006 Temat postu:

Ja również jestem na NIE.. nie wyobrażam sobie tego, że pierwszą moją jazdę na ulicę miałabym odbyć z tatą... Kiedy uczą nas wykwalifikowany instruktorzy mamy 100% pewności, że wiedzą co robią, mają odpowiednie przygotowanie, mają materiały potrzebne do nauki, mają odpowiednie samochody ( Exclamation

).
Są takie przypadki (jak w kazdej dziedzinia życia), że zdażają się niekompetentni instruktorzy (mamy nawet takiego jednego w mieście, który cieszy się dośc dużą popularnością, a podobno nie ma odpowiedniego papierka), ale są oni prędzej czy później wyłapywani.
Co prawda pieniądze, które otrzymują instruktorzy od uczniów nie są małe.. ale cóż- trzeźwym okiem patrząc benzyna (czy cokolwiek innego, co używają) sporo kosztuje, materiały do nauki też nie są tanie, a stres związany z nauką? Tego nie skomentuję ile nerwów taki instruktor straci Wink

Znajomość miast, w których odbywają się egzaminy też jest ważna... Żadne z moich rodziców nie ma odpowiedniej wiedzy na ten temat (tak pewnie jest z większością ludzi), a instroktorzy nie dość, że znają miasta jak własną kieszeń to mają odpowiednią wiedzę na temat kruczków jakie stosują egzaminatorzy na egzaminach głównych Exclamation

Ja jestem na NIE i nic tego nie zmieni Smile

lycon5 · Wysłany: Pon 17:37, 27 Mar 2006 Temat postu:

I bardzo dobrze ! Very Happy

Medzik · Wysłany: Pon 17:52, 27 Mar 2006 Temat postu:

Kasia zwróciła uwagę na ważny szczegół

Madzia · Wysłany: Pon 18:14, 27 Mar 2006 Temat postu:

zdecydowanie jestem na nie Smile

lycon5 · Wysłany: Pon 18:22, 27 Mar 2006 Temat postu:

Medzik chodziło o to że są specjalnie oznakowane i każdy odrazu wie że trzeba zachować odstęp

Kajoo · Wysłany: Pon 18:32, 27 Mar 2006 Temat postu:

Nie tylko o tym mówiłam Lycon, przecież tam są pedały dla pasażera i wiele innych f-cji których nie posiadają zwykłe auta.

Medzik · Wysłany: Pon 18:49, 27 Mar 2006 Temat postu:

smiroman · Wysłany: Pon 22:34, 27 Mar 2006 Temat postu:

mają odpowiednie samochody... hmmm... czegoś tu nie rozumiem... przecież można by zdawać egzamin własnym samochodem - musiałby tylko spełniać wymogi techniczne... Poza tym tatuś potrafi lepiej wytłumaczyć pewne rzeczy (zwłaszcza, gdy ma odpowiedni staż za kierownicą, a dwa lata to już wystarczająco długo), niż obcy instruktor, który nierzadko wrzeszczy na kursantów. Pomyślcie - prawo jazdy można by zdobyć w o wiele prostszy sposób, a zaoszczędzone pieniądze zamiast na kurs przeznaczyć na zakup nie jakiegoś złomu z zachodu, tylko na lepszą brykę, wówczas też pojawiłoby się bezpieczeństwo na drogach. Ponadto - wypadki będą zawsze i trzeba winę zwalać raczej na jakość polskich dróg, niż na umiejętność jazdy. Zamiast stawiać kolejne znaki ostrzegawcze o zagrożeniu na drodze lepiej likwidować to zagrożenie, nieprawdaż??

Kajoo · Wysłany: Pon 23:21, 27 Mar 2006 Temat postu:

Prawdaż prawdaż... ale :
[guote="smiroman]Poza tym tatuś potrafi lepiej wytłumaczyć pewne rzeczy (zwłaszcza, gdy ma odpowiedni staż za kierownicą, a dwa lata to już wystarczająco długo), niż obcy instruktor, który nierzadko wrzeszczy na kursantów.[/quote]
Ja bym tutaj podyskutowała... Very Happy

Wątpie jaki ojciec wytrzymałby wyczyny niedoświadczonych początkujących Very Happy

Tym bardziej, że wieeele czasu trzeba spędzać za kierownicą, skąd wziąć ten czas gdy rodzice muszą pracować ?
Ale spójrz na to z tej strony... jedziesz sobie pierwszy raz.. nagle coś Ci się kićka i zamiast hamulca naciskasz gaz.. panikujesz.. spręcasz nagle kierownicą i znalazłeś sięna drzewie... Confused

A z instruktorem jest to niemożliwe... On naciśnie u siebie hamulec i po kłopocie...
Masz rację.. w kwestii pieniężnej jest to gigantyczny plus... ale uważam, że jednak więcej jest minusów- technicznych...